Sny.
Tego teraz potrzebuje. Oderwać się od rzeczywistości. Poszła do
łóżka. Było późno wieczorem. Przesiedziała u Luny cały dzień.
Już teraz wiedziała, że poród jest ciężki. Wchodząc do pokoju
zobaczyła ich wspólne zdjęcie. Maya siedziała na nim na piasku,
ujeżdżalni. Klacz drzemała. Trzymała głowę na udach swojej
pani. Ufała jej tak bezgranicznie. Maya dobrze pamiętała ten
dzień. Dzień poznania Luny. W końcu zasnęła. Spała długo,
głęboko, spokojnie. Było jej ciepło, przyjemnie, lecz kiedy tylko
się obudziła od razu pobiegła do stajni. Ciekawość. Tylko to
miała w głowie. Emocje. Czuła, że stało się coś złego.
Nieprzewidzianego. Czego nikt się nie spodziewał. Weszła do
stajni. Było cicho. Za cicho. Coś nie tak. Wtedy zobaczyła boks
Luny. Był pusty. Spodziewała się tego. Wyjrzała na dwór, na
padok. Poczuła przyjemne ciepło. Słońce, rano. Zauważyła
mnóstwo koni. Jednak ani jednego podobnego do Luny. Zobaczyła
natomiast nowego źrebaka. Samego odosobnionego, obok innej klaczy,
nieznanej Mayi. Co jest?
Już za 18 dni obóz! Niesamowicie. W ogóle nie wiem jak to ogarnąć. Jeszcze tylko 1 trening prawdziwy :/ Masakra, Skoki coraz lepiej ale i tak nie podnoszę dupy z siodła :/ |Potrzeba mi prawdziwych treningów, a narazie od tygodnia nie siedziałam na koniu. Super.
Gejsza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz