piątek, 28 czerwca 2013

WAKACJE!

  Ale szybko zleciało, co? Aż mi się wierzyć nie chce! Dzisiaj nie napiszę niczego ciekawego, tak jak przez najbliższy tydzień, bo mam zamiar korzystać z wakacji. Moje walizki już mnie wołają a pociąg dopiero o 17.36.. Powoli, powoli bo się motorek spali, haha. Jeżeli się gdzieś wybieracie, pamiętajcie o dobrym humorze, koniecznie środki na wszelkie robactwo i szalejcie! Po to są wakacje, żeby spędzić je w siodle, z przyjaciółmi. Ja dzisiaj przygodę zaczynam w województwie pomorskim, na kaszubach. Oczywiście w towarzystwie koni i cudownej ekipy prawdziwych przyjaciół! Tego lata będę świadkiem oźrebienia się klaczy, tak bardzo szczęście! Zdjęcie, które tu załączyłam jest z zeszłego roku, z sesji w jeziorze - właśnie tam jadę, właśnie ta klacz się źrebi *.*
  No nic, to pozostaje mi życzyć wam równie zakręconych wakacji.. dużo, bardzo dużo koni! Wróćcie z wakacji cali i uśmiechnięci, a korzystajcie bo kolejne wakacje dopiero za 12 miesięcy :)

/Ruda

czwartek, 27 czerwca 2013

Monty Roberts - kim on na prawdę jest?




" Dobry trener potrafi skłonić konia, żeby zrobił to, czego od niego wymaga. Świetny trener sprawi, że koń będzie pracował z własnej woli." Monty Roberts


  Kim jest ten człowiek? Otóż Monty Roberts jest znany na całym świecie jako "Człowiek, który słucha koni" - od tytułu jego autobiografii, która stała się światowym bestsellerem. Końmi zajmuje się od dzieciństwa, ośmiokrotnie zdobył tytuł mistrza świata w rodeo, setki razy sędziował na pokazach a w 1988 Amerykańskie Krajowe Towarzystwo Koni Użytkowych nadało mu tytuł Człowieka Roku.
  Powodzenie we współpracy z końmi Roberts zawdzięcza przede wszystkim pozbawionej przemocy metodzie treningu - nadał jej nazwę join up. Polega ona na porozumiewaniu się z tymi zwierzętami przy użyciu ich własnego niewerbalnego języka gestów.


  Roberts ukończył z wysoką lokatą Hartnell College w Kalifornii - gdzie specjalizował się w naukach rolniczych i zoologicznych; następnie kształcił się w Kalifornijskim Uniwersytecie Stanowym w San Louis Obispo, gdzie ukończył z wyróżnieniem następujące specjalizacje: nauki zoologiczne, nauki biologiczne ( w tym psychologię ) i agrobiznes. W kwietniu 2002r. otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu w Zurychu w dziedzinie etologii. Natomiast w maju 2002r. CIA przyznało mu certyfikat w uznaniu wkładu pracy nad wykrywaczem kłamstw.

  Monty Roberts przez wiele lat obserwował zachowania dzikich mustangów w stanie Nevada. Zauważył, że dzikie konie porozumiewają się językiem ciała, systemem gestów. Za porządek w stadzie odpowiada klacz alfa - to ona prowadzi stado, wybiera miejsce wypasu spania a także utrzymuje w ryzach pozostałych członków. Jeżeli młody koń popełnił wykroczenie to zostaje ukarany przez klacz przewodniczkę przez odesłanie ze stada. Samotny koń jest narażony na niebezpieczeństwo, nie jest w stanie przetrwać. Po jakimś czasie klacz zaprasza go do stada posługując się innymi gestami niż przy jego wypędzeniu.

Jak to wykorzystać? Przede wszystkim musimy być świadomi tego, że koń nie nauczy się ludzkiego języka (mówionego czy ciała). To my musimy się starać by koń nas zrozumiał przez nauczenie się jego języka ciała. Pewne reakcje konia takie jak kopanie, uciekanie na padoku czy gryzienie biorą się stąd, że jeździec źle interpretuje zachowanie konia. Pierwszą reakcją konia na nacisk człowieka jest ucieczka. Jeżeli jednak nie jest w stanie uciec, zaczyna walczyć.  To prowadzi niestety do błędnego koła - zamiast zwolnić nacisk zaczynamy walczyć chwytając konia za kantar lub uderzając go. A koń już wie, że jesteśmy niebezpieczni i lepiej uciekać bądź bronić się przed nami. 

Monty Roberts jest autorem czterech książek:

"Shy Boy. Koń, który porzucił wolność" - W 1997r. Roberts adoptował mustanga o imieniu Shy Boy. Koń ten stał się kluczowym elementem zuchwałego eksperymentu - zastosowania techniki Join-Up na dzikim mustangu, przebywając na wolności. Celem Monty Robertsa było rozpoczęcie pracy z Shy Boyem bez użycia round penu czy jakiegokolwiek innego ogrodzenia oraz jedynie przy użyciu języka koni. Wyprawa Monty Robertsa trwała 3 dni aż wreszcie Shy Boy zdecydował się na przyłączenie do człowieka, przyjęcie siodła, wędzidła i jeźdźca. Po tym niesamowitym sukcesie Monty wrócił z Shy Boyem na Flag is Up Farm w Californi, pracował tam z nim 11 miesięcy by później zaproponować Shy Boyowi wybór - życie w stadzie lub u boku Monty Robertsa.

"Ode mnie dla was" - Jest to zbiór wiedzy i dorobku Monty Robertsa, gromadzonego przez ponad 60 lat z myślą o tych, których sercom bliskie są konie. Bogaty materiał ilustracyjny, wyczerpujące opisy, szereg praktycznych zastosowań metod pracy Robertsa a także obszerny rozdział poświęcony odpowiedziom na najczęściej zadawane pytania. Jest to świetna pozycja nie tylko dla posiadaczy własnych koni, ale też dla wszystkich, którzy chcieliby się czegoś dowiedzieć o języku porozumiewania się z tymi zwierzętami. Bowiem najlepszym sposobem obcowania z końmi jest partnerstwo i wzajemne zrozumienie, a jak to osiągnąć dowiecie się właśnie z tej książki.

"Człowiek, który słucha koni" - Monty Roberts całe życie poświęcił pracy z końmi i osiągnął umiejętność porozumiewania się językiem ciała ze zwierzętami. Umiejętność tę wypracowywał obserwując najpierw jako nastolatek życie mustangów w Newadzie, a potem buntując się przeciwko stosowanym przez ojca metodom łamania konia. Monty Roberts opowiada swoim czytelnikom historię swojego życia, które układa się w fabułę godną najlepszej powieści. Ten budzący zaufanie, łagodny człowiek jest nie tylko prawdziwym zaklinaczem koni, ale autorem inspirującej opowieści o życiu, której nie da się zapomnieć.

"Czego uczą nas konie" - Jest to kolejna książka słynnego ujeżdżacza koni z Newady, który wzbudził powszechne uznanie swoją pozbawioną przemocy metodą ujarzmiania najdzikszych mustangów. Praca z końmi nauczyła Monty'ego Robertsa bardzo wiele - także tego, że metody postępowania ze zwierzętami dają się w pewnym stopniu przełożyć na stosunki z ludźmi. Książka obfituje w opisy spotkań z ludźmi, z których wynika zawsze coś ciekawego i pouczającego - traktując łagodnie dzikie i przestraszone konie, Monty Roberts pokazuje nam wszystkim, że przemoc nie jest nigdy dobrym wyjściem - ani w stosunku do zwierząt, ani do ludzi.


Tyle o tym ciekawym według mnie człowieku. Materiału jest dosyć sporo, ale myślę, że jest w miarę czytelny i chodź w małym kawałku przybliżyłam wam Pana Robertsa :)

/Ruda





Stretching koni.

Cześć! Piszę dzisiaj tak wcześnie, bo nie mogłam spać, a raczej obudził mnie wyjący pies.. Postaram się dzisiaj dodać parę ciekawych tematów, ten jako pierwszy :) Natrafiłam dzisiaj właśnie na bardzo ciekawy artykuł w świecie koni o stretchingu koni. Co to jest? Na czym polega? Zapraszam do powiększenia artykułu, mam nadzieję, że wszystko czytelnie widać :)




/Ruda

środa, 26 czerwca 2013

Masaż TTouch dla konia.


  Pewnie już kiedyś spotkaliście się z taką nazwą jak TTouch, może niektórzy z was nawet stosują coś takiego. Otóż masaż TTouch jest to nowoczesna metoda leczenia i komunikowania się z koniem. TTouch może praktykować każdy, bez względu na to jak radzi sobie w siodle. To bardzo uniwersalna metoda, można ją wykonywać w prawie każdym miejscu. Potrzebujemy tylko dwóch sprawnych rąk, grzecznie stojącego konia, który nie może być do niczego przywiązany, w skrajnych przypadkach uwiąz może trzymać druga osoba, ale należy tego unikać.
  Osobowość konia można w pewnym stopniu zmienić. Nerwowe konie można uspokoić, ospałe można ożywić. Osobowość to bardzo złożona materia, jednak jeśli stosujemy wskazane przez nią techniki, możemy w tą materię ingerować. Obok korzyści płynących z poprawy zachowania koń jest tez zdrowszy i ma lepsze wyniki kondycyjne. Masaż ten można stosować zarówno na koniach jak i psach, kotach, większych gryzoniach. Można trochę eksperymentować, ponieważ technika ta na pewno nie uczyni żadnemu zwierzęciu szkody.
  TTouch to masowanie ciała konia kolistymi ruchami ręki o różnym stopniu nasilenia (zgodnie ze wskazówkami zegara - kiedy koń jest spokojny, przeciwnie do ruchu wskazówek zegara - gdy jest spięty) Są to jednak tylko ogólne zasady, ponieważ ruchy trzeba dostosowywać do reakcji konia. Możemy masować dowolny punkt ciała konia, ale przesuwamy się z włosem konia. Co do nasilenia nacisku, każdy koń ma indywidualne potrzeby i trzeba odkryć, jaki nacisk mu odpowiada. Musimy zobaczyć, czy koń czuje się zrelaksowany przy danym nacisku, może woli mocniejszy albo lżejszy? Jeśli prawidłowo zinterpretujemy jego potrzeby, poczujemy pod palcami, że jego mięśnie stają się wiotkie i przepuszczalne a on sam przyjmie minę "osiołka" tzn. spuszczona głowa, oczy przymrużone, uszy luźne.

Sama kiedyś stosowałam TTouch, ale bardzo amatorsko bo dobrze jest to stosować codziennie, ja nie miałam takiej okazji.. Jednak jeżeli macie swoje konie to polecam codzienną pracę z koniem, bo już kilkuminutowe sesje przynoszą wymierne efekty :)
/Ruda

Z tej strony Ruda!

  Cześć, mam na imię Magda, ale mówią na mnie Ruda, Rude, Rudałkę etc ;-) Wiktoria poprosiła mnie dzisiaj, żeby została współwłaścicielką strony, oczywiście się zgodziłam. Mam 18 lat, jeżdżę 4 lata w malowniczych Borach Tucholskich. Zwiedziłam do tej pory takie stajnie jak: Stajnia Gwiazda (do dzisiaj jeżdżę), Stajnia Paradizo, QŃ, Stajnia Myślęcinek, Stajnia Rumak, Stajnia Arka i poniosło mnie też raz aż na śląsk do Stajni Gota. Prowadzę photobloga - http://www.photoblog.pl/rudamm i bloga http://www.dreams-through-life.blogspot.com/ - tam dowiecie się więcej rzeczy o mnie. 
  O koniach i jeździectwie  jakiejś wyolbrzymionej wiedzy nie mam, ale trochę mam już pojęcia nabytego z doświadczenia jak i też przez rozmowy z mądrzejszymi ode mnie ludźmi i przez czytanie różnych stron, różnego rodzaju forum typu stajenka, galopuje, świat koni, volta etc. Nie mam swojego konia, ale przez pewien czas tak jakby w sercu miałam dwa konie - Grację i Giokondę, dwie rude, półarabowate piękności. Doszłam z tymi końmi do takich rzeczy o których bym nawet nigdy nie pomyślała :)
  Mimo częstego braku czasu i chęci będę starała się zaglądać tu często z jakimiś ciekawymi tematami a teraz macie parę zdjęć ode mnie :)

 Tu macie małe porównanie do czego z nią doszłam. Niby nic, ale dla mnie to dużo, ponieważ jest to koń z takim charakterem, że tylko ja na niej jeździłam i czasami właściciel lub osoby, które mają duże doświadczenie.. Ale tak zasadniczo pracowałam z nią właśnie ja. Niestety w zeszłym roku a dokładnie na przełomie listopada/grudnia Gracja została sprzedana i zapewne już jej nigdy nie zobaczę.. KLIK - krótki skrót o Gracji w postaci filmu.






A tu przedstawiam Giokondę. Praca z nią zakończyła się wcześniej niż z Gracją, ale trwała dłużej. Tutaj doszłam z nią do zupełnie czego innego, ale było to równie niesamowite. Na szczęście mam kontakt z właścicielem i Giokonda obecnie spodziewa się źrebaczka :) KLIK - tu też krótki skrót o Giokondzie w postaci filmu :)




Teraz pracuję z koniem o imieniu Gwiazda - córka Giokondy :) Również ruda, również klacz. Jest młoda, ale ambitna i mądra. Włożę w pracę z nią całe serce, bo jest to taka moja pamiątka po Gracji i Giokondzie :) Podsumowując? Jestem na zabój zakochana w rudych istotach :)



Dziękuję, tyle ode mnie. :) Można obserwować mnie też na facebooku: https://www.facebook.com/magda.ligmann i na youtube: http://www.youtube.com/user/maadziaakk1995
Spodziewajcie się niedługo nowego wpisu!




wtorek, 25 czerwca 2013

5. Zabawa w okrążenie

Nie myl tego z bezmyślnym lonżowaniem! Zabawa w okrążanie rozwija konia umysłowoy, emocjonalnie i fizycznie. Uczy go pozostawać w połączeniu z tobą i skończyć z napiętą linią pomiędzy wami, przy jednoczesnym utrzymaniu zadanego chodu i kierunku.
Zabawa w okrążanie ma trzy fazy: odesłanie, przyzwolenie i przywołanie. Powinieneś wykonywać je wszystkie nie odrywając stóp z miejsca. Aby odesłać konia "poprowadź" jego nos w wybranym przez ciebie kierunku. Jeżeli koń nie podąży za sugestią liny, podnieś jej koniec i machnij nim w stronę szyi konia. Gdy koń zacznie się poruszać wokół ciebie, uśmiechnij się i przekładaj linę za plecami. Daj koniowi szansę wziąć na siebie odpowiedzialność za utrzymanie chodu i kierunku na kole. To jest właśnie część nazywana "przyzwoleniem". Zróbcie od dwu do czterech okrążeń. Jeżeli musisz ciągle prosić konia o ruch naprzód, to on wygrywa tę grę. Zaufaj, że koń zrobi, o co go prosisz. Jeżeli się zatrzyma, odwróć się do niego przodem i ze skoncentrowanym spojrzeniem wyślij go z powrotem na koło. Kiedy już ruszy, uśmiechnij się! By przywołać konia do siebie, odwróć się do niego przodem - to będzie faza pierwsza. W fazie drugiej zacznij zbierać linę, aż będziesz miał na tyle długi wolny koniec, że będziesz mógł go użyć. W fazie trzeciej machnij tym końcem w kierunku zadu konia. W fazie czwartej dotknij liną zadu konia, aż jego zad odsunie się na zewnątrz a koń będzie ustawiony przodem do ciebie. I znowu - gdy tylko koń odpowie prawidłowo, przestań robić cokolwiek i uśmiechnij się. Przywołaj konia do siebie i pogłaszcz go (powrót do zabawy w przyjaźń). Odangażowanie zadu (odesłanie go od ciebie na zewnątrz) jest bardzo ważne. W ten sposób uczysz konia, by dawał się łatwo kontrolować - pod względem umysłowym, emocjonalnym i fizycznym.
Klucze do zabawy w okrążanie: trzy części - odesłanie, przyzwolenie, przywołanie; cztery fazy, pozwolenie, by koń nauczył się, jakie są jego odpowiedzialności.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozciąganie... I raz i dwa i trzy!

Hej
Co u was słychać co chcieli byście tutaj zobaczyć ?
Podajcie jakieś tematy, postaram się je tutaj zamieścić 
Dzisiaj byłam u Rokiego i zajęłyśmy się z właścicielką ćwiczeniami, rozciąganie, ukłony,proszenie, gry na zaufanie i takie różne. Wiecie o tym że taka współpraca z koniem powiększa waszą więź z nim ?
To bardzo miłe i podobające się koniom zabawy np. rozciąganie kończyn, do przodu do tyłu, wyciąganie szyi w górę i w dół, robienie tzw. kocich grzbietów, jest wiele zabaw, dotykanie każdej części ciała konia, zapoznawanie się z nowymi przedmiotami, piłki, parasole, szeleszczące materiały.

Na zdjęciu obok widać mnie Rokiego i jego właścicielkę, koń na jeździ miał strasznie sztywne ruchy i dziwnie chodził mimo porządnego rozgrzania postanowiliśmy że go porozciągamy i to poskutkowało, jego chody zrobiły się miękkie i płynne koń był rozluźniony, teraz przed każdą jazdą rozciągam konia a później lepiej nam się współpracuje.

Naprawdę warto poświecić jakiś dzień i odpuścić trening i po prostu zabawić się z koniem to lepiej wpłynie na wasze kontakty więź i zaufanie.

Tak jak człowiek potrzebuje rozgrzewki przed ćwiczeniami, biegami, konie potrzebują jej tak samo jak ludzie tyle że u nich te ćwiczenia nazywają się  Stretching'iem ~ Rokuśka

                

niedziela, 23 czerwca 2013

Good Morning :)

Hej wszystkim :D
Mam 15 lat jak widać jestem tutaj nowa ;P
Konno jeżdżę 6 lat a od niedawna dzierżawie konia a dokładniej Rokiego <3 To moje oczko w głowie ;P
Co wam mogę o sobie więcej powiedzieć...
Możecie pytać chętnie odpowiem, a no i myślę że będzie się nam miło współpracowało ;P
Na zdjęciu ja z Rokim
To wałach SP z domieszką wielkopolanina ;P Jest niezwykły ma dwa kolory skóry podobno jest pół albinosem <3 Będę sie podpisywać ~Rokuśka

rekordy koni ;d

  • Najstarszy był koń rasy Quater Hors- Old Billy(Stary Bil). Dożył sędziwego wieku 62 lat i pracował w porcie do 59 roku życia! Był bardzo silny i sprawny ( konie zyja do 40 lat ... )
  • Rekord w skokach  należy do Chilijczyka Alberta Larraguibela na koniu Huaso w 1949 r. i wynosi 247cm.
  • Najszybszym koniem był Big Racket, który osiągnął zdumiewającą szybkość 69,9 km/h w gonitwie na ćwierć mili w Meksyku 5 lutego 1945 r.

  • Najdłuższy skok nad przeszkodą wodną wykonał Something pod Andre Ferreirą w Johannesburgu 25 kwietnia 1975 r. Jego długośc to około 8,25 m (27 stóp i 6 cali).
  • Kłusak Goldsmith Maid ustanowił rekord wygranych 350 gonitw w okresie od 1864 do 1877 r.
  • 13 października 1984roku para Emile Brager i Marie Roesle wyruszyli w najdłuższy rajd konny-przemierzyć obie Ameryki od Cabode de Hornos aż do Alaski- to bagatela 25.000km! Ta niecodzienna przygoda zakończyła się w Faibanks, po 4 latach we wrześniu1988 roku.

czwartek, 20 czerwca 2013

Parę ciekawostek :)


-Według najnowszych danych, na świecie istnieje 207 ras koni. 76 to małe konie i kuce, 36 to konie robocze, a pozostałe 104 to konie wieszchowe.
-Najmniejszy przedstawiciel rasy Fallabella mierzył w kłębie 37,5 cm.
-Najwyższym i najcięższym koniem był wałach Sampson. Koń urodzony w 1846 r. miał 2,19 m wysokości i ważył około 1520 kg.(dorosły koń , zależnie od rasy waży  około od 800 do 1200 ) 
- Najmniejszy koń ważył 2,7 kg i miał zaledwie 35,5 cm wysokości .

4. Zabawa w yo-yo

Przy użyciu liny skłoń konia, by cofnął i odszedł od ciebie do tyłu, a potem podszedł do ciebie z powrotem po linii prostej. Docelowo koń ma iść do tyłu i w przód z równą lekkością. Używaj czterech faz i kolejnych "zawiasów" - palca, nadgarstka, łokcia, barku. Zacznij od fazy pierwszej, od samego kiwania palcem wskazującym. Faza druga to poruszanie nadgarstkiem, które wprawia linę jedynie w lekki ruch. W fazie trzeciej zegnij łokieć i potrząśnij liną używając przedramienia. W fazie czwartej wyprostuj łokieć i potrząśnij całym ramieniem, obserwując, o ile bardziej poruszy się lina. Przechodź do wyższych faz do momentu, kiedy uzyskasz odpowiedź. Gdy tylko koń posunie się do tyłu, przestań! To pozwoli mu zrozumieć, że zrobił odpowiednią rzecz.
Ważne, żeby koń patrzył na ciebie obydwojgiem oczu. Gdy tyko koń odwróci jedno oko od ciebie, obracając głowę na zewnątrz, przepadnie cofanie i bycie prostym konia! Zwracaj uwagę na szczegóły i koryguj, zanim wszystko wymknie się spod kontroli.
Możesz zacząć grę w yo-yo najpierw powoli, na płaskim. Gdy yo-yo będzie coraz lepsze, zacznij być bardziej prowokujący i baw się na nierównym terenie, w szybszych chodach, nad drągiem lub leżącą kłodą lub używając dłuższej liny. To w ten sposób uczysz konia szanować swoją przestrzeń osobistą podczas prowadzenia, rozwijasz zawieszenie i samoniesienie, ulepszasz jego zatrzymania i uczysz przychodzenia do ciebie.
Klucze do zabawy w yo-yo: bycie prostym, szybkość reakcji, wyobraźnia, cztery fazy.

środa, 19 czerwca 2013

Upał i konie

Gorące, letnie dni... Marzenie, co nie? :) Właśnie takie nam się trafiają, a przynajmniej w tej części Polski, w której mieszkam. My, ludzie, możemy wskoczyć pod zimny prysznic, pojechać na basem, robić milion rzeczy, żeby się ochłodzić... A co mogą robić konie? Hmm, raczej niewiele. Ale za to my możemy im jakoś pomóc przetrwać upały :) Jak?



- Przede wszystkim schładzać konia letnią (nie zimną!) wodą. Dlaczego nie zimną? To tak, jak u nas: szok termiczny. Gorąca albo co najmniej ciepła skóra/końskie włosie (nagrzane słońcem) w połączeniu z zimną wodą nie jest najlepsze dla zdrowia... No i oczywiście wszelkiego rodzaju choroby, zapalenia etc.











- Derki, najlepiej siateczkowe. Mój znajomy zakładał swojemu konikowi taka, tyle że dodatkowo mokrą i wyżymaną - jego koń na tym nie ucierpiał, możecie próbować :)









- Frędzle/siatki na łeb - chronią przed owadami, ale koń musi być oczywiście do nich przyzwyczajony ;) Nie pomagają w stu procentach, ale zawsze to coś :P

- Czosnek. Podawany z poranną porcją owsa (zazwyczaj łyżeczka na porcję). Pot konia, który zjadł czosnek wydziela niezbyt przyjemny dla owadów zapach, który skutecznie je odstrasza. Potem wystarczy konia opłukać, by się go pozbyć :)

PS. Nie należy stosować szamponów/mydła zbyt często, bo zmywa warstwę ochronną skóry. Raz na jakiś czas można, ale nie przesadzajmy, czysta woda też pomaga :)

- Preparaty przeciwko owadom. Nie przepadam za nimi i się na nich - szczerze mówiąc - nie znam, ale nie wykluczam ich :)





I PAMIĘTAJCIE O ŚWIEŻEJ WODZIE NA PASTWISKU/W BOKSIE, ŻEBY NASZE KOCHANE "SZKAPY" SIĘ NIE ODWODNIŁY! :))))))))))))


+ w komentarzach podawajcie temat kolejnego posta :)


wtorek, 18 czerwca 2013

Dzień dobry! :D

Hej :D Chciałam się przywitać, jestem tu nowa. Nie mam za bardzo doświadczenia w prowadzeniu takich "końskich blogów", ale postaram się nie zawalić :P

Nie wiem, co napisać, więc może troszkę o mnie... ;)
Zaczęłam jeździć ponad dwa lata temu w stajni położonej o jakieś 20km drogi ode mnie, więc nie jestem u koni "non-stop", ale mimo wszystko nie jestem jakąś fajtłapą... A dużo takich osób znam, ale nie o tym ;)
W stajni jest 8 koni, tu macie link, jeśli jesteście zainteresowani: http://konie.strzelin.pl/ :)

Hmm, co by tu jeszcze dodać... Lubię skoki, dresaż niekoniecznie, ale to w końcu podstawa, tak? ;) Poza tym jakoś od listopada/grudnia zeszłego roku ćwiczę natural z "moim" koniem (szkółkowy, ale większość osób za nim nie przepada, więc tak jakby lubię go tylko ja xD). Mimo, że nie spędzam z nim nie wiadomo ile czasu, to efekty widać po kilku 'sesjach' :) Postaram się kiedyś opisać moje problemy z Bumerangiem, i jak sobie z nimi poradziłam, a na razie... A na razie witajcie :P

Nie mam wielu zdjęć, to jest jedno z tych ładniejszych, na których oboje nie wyglądamy jak osły... :P


W komentarzach albo na asku możecie pisać, o czym chciałybyście/chcielibyście posty :P 
Mam nadzieję, że się polubimy ;D 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

3. Zabawa w prowadzenie

Ta zabawa uczy konia ustępowania od sugestii. Sugerujesz w niej koniowi, by się przesunął bez dotykania go. Prawdopodobnie na początku będziesz musiał znajdować się w małej odległości. Gdy będziesz przechodził przez kolejne poziomy, nauczysz się wpływać na konia z coraz większych i większych dystansów. Gdy ta gra jest udoskonalana, zaczyna wyglądać jak niezauważalna komunikacja między koniem i człowiekiem.
Znowu, cztery fazy są ważne - pierwsza, to popukiwanie w powietrze, druga to lekkie popukiwanie konia opuszkami palców, trzecia to średniej siły popukiwanie palcami, faza czwarta to klapnięcie płaskimi dłońmi. Przez cały czas rytm nie zmienia się i nie przerywa. Gdy tylko koń odpowie lub chociaż spróbuje odpowiedzieć, rozluźnij ramiona, uśmiechnij się i pogłaszcz go. Nie minie wiele czasu, a koń nauczy się zawsze ustępować od fazy pierwszej. Naucz się kierować koniem w różnych kierunkach - w tył, przesuwaj przód konia, przesuwaj zad (ale wtedy trzymaj głowę konia zgiętą w swoją stronę).
Klucze do zabawy w prowadzenie: skoncentrowany wzrok, rytm, cztery fazy.