Później była tylko lepiej. To
pierwszy koń Mayi. Dziewczyna uczyła się razem z klaczą pracy z
ziemi, sztuczek. Czasami nawet zwykłe szturchnięcie w bok i
cichutkie zarżenie dawało tyle szczęścia! Wspólne treningi,
razem spędzone święta, każda godzina liczona jako ostatnia. Teraz
jednak czuła się bezradna. Nie miała pojęcia co zrobić, jeżeli
przy porodzie odbędą się komplikacje. Co, jeżeli źrebak nie
będzie mógł wyjść? Jeżeli zacznie się dusić? Maya błagała,
żeby się nic nie stało. Prosiła w duszy klacz, żeby poradziła
sobie. - piękna, jeszcze tylko chwilkę, raz, mocno, i koniec,
proszę, zrób to dla mnie. - Luna spojrzała na dziewczynę. W jej
oczach było widać strach, nadzieję, miłość wiarę. Te wszystkie
uczucia były tak ściśle połączone.
Byłam dzisiaj na treningu. Pobiłam mój rekord życiowy - 110 :D nie jestem z siebie dumna bo się mało co nie zabiłam, ale będzie lepiej. już za tydzień, albo na weekend ale dopiero za 2 tyg :( czemu to jest tak daleko ?
Gejsza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz