poniedziałek, 30 grudnia 2013

Wiitaam!

Witam was bardzo serdecznie! Jestem nowym współtwórcą bloga :) Mam na imię Paulina, mam 15 lat, a z końmi mam doczynienia już od dziecka :) Już jako zaledwie roczne dziecko mama posadziła mnie na kucyka w ZOO. Potem w wieku 8 lat zaczęłam naukę w Szkółce Jeździeckiej Kociałkowa Górka. Moją pierwszą lekcję miałam na uroczym kucyku o imieniu Hugo, a potem jeździłam na Aranie. Jednak moja nauka w tej szkółce nie trwała długo. Potem miałam dość długą przerwę, ale, żeby utrzymać kontakt z końmi odwiedzałam różne stadniny. Jeździłam również trochę u znajomych mi osób. Trochę na kucyku mojej koleżanki, a potem na Pegazie- wałachu huculskim pewnej kobiety. Jeździłam na nim dość długo, do czasu, kiedy moja mama wyprowadziła się z tamtej miejscowości. Potem znowu przerwa.  Często jeździłam u babci, ale niestety się nudziłam.. Podczas przejażdżek rowerowych ujrzałam nową stajnię, więc postanowiłam ją sprawdzić. Zaproponowałam pomoc i tak od ponad 2 lat pomagam w zamian za jazdy w Ośrodku Jeździeckim Quatro. Na początku było tam 6 koni, a obecnie jest ich 12+ 1 prywatny. Z początku mało wiedziałam, umiałam  Z racji, iż miałam długą przerwę, musiałam sobie wiele przypomnieć. Na poprawę równowagi wsiadałam na lonżę na oklep na dwie klacze rasy shire- Jagodę(gniada) i Florę(siwa)
Gdy już popracowałam solidnie nad równowagą, przeniosłam się na Karinę (NN), na której jeżdżę do dziś. Na niej pracowałam nad dosiadem, kłusem, zaczynałam galop i wgl. Niektórzy twierdzą, że jest wredna, bo lubi czasem bryknąć, ale ja ją uwielbiam... Jak na razie zleciałam z niej tylko 3 razy :D I nigdy nie zrobiła mi krzywdy.
W międzyczasie jeździłam też trochę na matce Flory- Jewel [*] (prześlicznej karej klaczy rasy shire). Nie trwało to jednak długo, ponieważ Jewel przyjechała do nas we wrześniu 2012r., a zmarła podczas ciężkiej operacji 25.12.12r. W dodatku w lutym 2013r. miała się oźrebić.

Mimo tego,  iż jeżdżę na dużych koniach, bardzo przywiązałam się do jednego z naszych kucyków- Persiego (srokatego kucyka szetlandzkiego). To mu poświęcałam najwięcej czasu. Od początku, gdy tylko zamieszkał w naszej stajni opiekowałam się nim. Czyściłam, lonżowałam, chodziłam na spacerki itp. Nauczyłam go nawet chodzenia za sobą. Początkowo Persi był upierdliwym i nieznośnym ogierkiem, który gonił psy, owce itp. Potem, gdy został wykastrowany trochę się uspokoił. Niedawno przyzwyczaiłam go do siodła, a teraz moja koleżanka zaczęła jego ujeżdżanie i z tego, co wiem, to jest grzeczny jak aniołek <3 Uwielbiam spędzać z nim czas. Często chodzę do niego na padok pobyć sobie po prostu w jego towarzystwie :)
Moje doświadczenie? Nie wiem, co o tym napisać. W stajni jestem prawą ręką właścicielki, jeżeli mogę się tak wyrazić :) To ja (gdy jestem) karmię i wypuszczam konie na padoki, po czym nieraz sama te 13 koni sprowadzam. Czyszczę je, lonżuję, no i oczywiście jeżdżę. Gdy właścicielka jest zajęta, lub ma dwie osoby na lonżę, to ja jej pomagam i biorę początkującą osobą na naukę :) Czasami jeździmy na jakieś imprezy i wtedy też pomagam. Na obozach moja pomoc jest też bardzo pomocna, bo przecież nikt nie ujarzmi grupki obozowiczów, mając do zrobienia plan dnia :) Pokazuję im, jak dbać o sprzęt jeździecki, jak się obchodzić z koniem i wgl.
No to by było na tyle. Reszta wyjdzie w praniu. Postaram się zamieszczać ciekawe artykuły na temat opieki i obchodzenia się z tak niezwykłymi zwierzętami, jakimi są konie... Aha No i podpis... Niektórzy mogą go znać :) ------> *Perseuszowa
Także mam nadzieję, że moje wpisy was zainteresuję :)
*Perseuszowa


czwartek, 26 grudnia 2013

T-Touch w skrócie :)

Dzisiaj notka o T-Touch :) Ta będzie dość krótka i będzie dopiero wprowadzeniem co to w ogóle jest i na czym polega ;)Tellington Touch to w najprostszym rozumieniu po prostu masaż dla koni (choć np. u psów też jest stosowany). Wykonuje się go kolistymi ruchami ręki. Z reguły są one wykonywane zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara przy koniach spokojnych, a przeciwnie przy spiętych, jednak nie jest to regułą i trzeba dostosowywać to do reakcji konia. Przy każdym osobniku technika będzie indywidualna, jeden woli mocniejszy, a inny lżejszy nacisk, wszystkiego tego nauczymy się obserwując reakcję zwierzęcia. Technika jest o tyle genialna, że może ją stosować każdy, bez względu na stopień zaawansowania, można to robić w każdym miejscu i o każdej porze. Już nawet chwila takiego masażu pozwala się koniowi rozluźnić. Sama przetestowałam tą technikę wczoraj i wszystko potwierdzam :) Już po chwili koń schylił łeb i zaczął przeżuwać, oraz ogółem całkowicie się wyluzował ;) Polecam!

sobota, 21 grudnia 2013

Zimowe padokowanie

Wielu hodowców i właścicieli koni, często zastanawia się czy śnieg, mróz i twarde podłoże są warunkami odpowiednimi do wypuszczania koni. Według różnych opinii specjalistów w tym lekarzy weterynarii, dla koni najgorszy jest upał a także mroźny wiatr. Tak naprawdę swobodny ruch na świeżym powietrzu jest wskazany bez względu na warunki atmosferyczne, musimy jedynie pamiętać o tym by robić to z głową i stopniowo - zwłaszcza jeżeli wdrażamy konia który nie był do tego przyzwyczajony. Jeżeli golimy konie muszą one wychodzić w odpowiednich derkach, pozostałe konie posiadają naturalną ochronę w postaci dłuższego futra. Jeżeli podłoże jest zamarznięte a co za tym idzie twarde, w żadnym wypadku nie zmuszamy konia do szybszego ruchu ponieważ może nabawić się nie potrzebnej kontuzji np. podbicia. Chcąc zostawiać konie na dłużej zimą na świeżym powietrzu, pamiętajmy o tym by dać im np. siana. Pamiętajmy również że każda ilość słońca nawet tego zimowego, zawiera cenną witaminę D która wpływa na prawidłowy rozwój kośćca. Konie które wychodzą, rzadziej mają również problemy ze strzałkami a także zaburzeniami behawioralnymi takimi jak tkanie czy łykanie. 
Źródło: horse24.pl

piątek, 20 grudnia 2013

Witajcie!

Witajcie,
jestem nową współautorką tego bloga. Na imię mi Kamila. Kiedyś uczyłam jazdy, a obecnie pracuję z końmi u znajomych. Przeszłam na tzw. natural i od tego czasu stosuję techniki naturalne w pracy z kopytnymi :) Od jakiegoś czasu fascynuję się też technikami T Touch. Oprócz koni moją pasją są psy, grooming i weterynaria :) To tyle, mam nadzieję, że moje posty się wam spodobają ;)

Co robić gdy znajdziemy kleszcza?



Istnieje wiele teorii na temat tego jak postępować ze znalezionym kleszczem. Po pierwsze: powinniśmy go jak najszybciej usunąć ze skóry konia. Do tego celu możemy użyć ogólnie dostępnych w sklepach zoologicznych specjalnych przyrządów, stosowanych u psów i kotów. Jeśli ich nie posiadamy, przydatna jest zwykła pinceta kosmetyczna. Przed usunięciem pasożyta absolutnie nie smarujemy go niczym! Dziwne zabobony typu, że intruz sam odpadnie po nasmarowaniu go masłem, wódką itp. są niebezpieczne. Po takich działaniach kleszcz może zwrócić zakażoną treść jelit, powodując wprowadzenie do organizmu konia czynnika zakaźnego. Nie kręcimy kleszczem, aż urwiemy mu głowę. Lekko wykręcamy go, przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Jest to związane z budową jego aparatu gębowego, który wkręca się właśnie zgodnie z ruchem wskazówek. Pozostawienie "resztek" pasożyta w skórze może wywołać miejscowy odczyn skóry. Po wyciągnięciu kleszcza ranę powinniśmy zdezynfekować. Miejsce to powinniśmy obserwować przez najbliższe kilka dni. Jeśli pojawią się jakiekolwiek objawy miejscowe (swędzenie, zaczerwienienie, wysięk, obrzęk itp.) lub ogólne (gorączka, sztywny chód, apatia, zażółcenie błon śluzowych) niezwłocznie skontaktujmy się z lekarzem weterynarii.


czwartek, 19 grudnia 2013

Schockemohle jesień/zima 2013

Witajcie
W dniu dzisiejszym pragniemy podzielić się z wami kolekcją jesienno-zimową niemieckiej firmy Schockemohle. Kolekcja utrzymana jest w odcieniach grafitu, jasnej zieleni oraz czerni z dodatkami różu . 
W katalogu znajdziecie odzież jeździecką m.in tym kamizelki wypełnione puchem- zarówno damskie jak i męskie. Ocieplenie sprawia że idealnie nadają się na najchłodniejsze dni. Materiały używane w produkcji są szczególnie przyjazne dla skóry, oddychające przez co zapewniają wysoki komfort użytkowania.
Polecamy również elastyczne kurtki softshellowe elegancko zdobione.
Dla konia- eleganckie czapraki z emblematami, nauszniki idealnie pasujące do czapraków, derki oraz wygodne kantary z miękkimi podszyciami zapobiegającymi otarciom. Wszystko to ma na celu zapewnić Wam perfekcyjny wygląd podczas pobytu w stajni oraz na zawodach. Zapraszamy do sklepu www.gnl.pl gdzie możecie znaleźć wszystkie produkty z owej kolekcji.
Podoba wam się ona? :)

piątek, 22 listopada 2013

Jesienno zimowe żywienie

O czym warto pamiętać układając nowe menu na jesień i zimę? 


Koniec lata to dla wielu stajni okres planowania nowego menu na nadchodzące miesiące. Jeżeli przyroda jest łaskawa, a pogoda sprzyjająca okres pastwiskowy może trwać nawet do później jesieni, jeżeli jednak pojawią się wczesne przymrozki, a nawet śnieg to zmiana żywienia jest nieunikniona. Z pewnością zimą należy zwiększyć ilość pasz objętościowych które zastąpią lukę po trawie, dodatkowo należy konia dodatkowa suplementować bo jesień i zima to czas w którym szczególnie musimy dbać o końską immunologię. Jeżeli nie mamy dostępu do sianokiszonki, możemy zainwestować w tzw. trawokulki które są świetną zimową alternatywą na odrobinę czegoś „zielonego” zimą. Warto również pamiętać że w diecie konia nie powinno zabraknąć marchwi która prócz tego że bogata jest w karoten i witaminy jest świetną soczystą przekąską. Nie zapominajmy również o ziołach takich jak chociażby jeżówka purpurowa które bogate są w wit. C, a także czosnku czy suszonych liściach malin. Jesienią i zimą warto bardziej niż latem dbać o końskie kopyta, i sierść ze względu na zmniejszoną ilość witaminy D zawartej w promieniach słonecznych, jeżeli chcemy by były one w dobej kondycji pomyślny o biotynie a także witaminie D w gotowych suplementach.



Żródło: www.horse24.pl

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rasy konia - oznaczenia.

Podstawowe rasy hodowane w czystości i używanymi do uszlachetniania innych ras to:
oo - koń czystej krwi arabskiej
xx - koń pełnej krwi angielskiej (tzw. folblut)
xxoo - koń czystej krwi angloarabskiej. Powstał ze skrzyżowania konia czystej krwi arabskiej z koniem pełnej krwi angielskiej.
Większość obecne hodowanych ras zalicza się do tzw. ras półkrwi. Koń półkrwi to potocznie taki, którego jedno z rodziców należy do jakiejś rasy, a drugie może nawet nie mieć określonego pochodzenia (np. półkrwi arab, półkrwi fiording itp.). W rozumieniu hodowlanym pojęciem tym określa się grupę koni charakteryzującą się odrębnym i ustalonym typem, choć czasami trudno w ich rodowodach doszukać się 50% krwi przodków, od jakich tę grupę nazwano. Rasy te powstają na bazie koni miejscowych, uszlachetnianych rasami czystymi. Oznaczane są one symbolami:
- koń półkrwi arabskiej
x - koń półkrwi angielskiej
xo - koń półkrwi angloarabskiej 

W Polsce rozpowszechnione są następujące rasy półkrwi:
wlkp - koń wielkopolski (półkrew angielska)
m - koń małopolski (półkrew angloarabska)
sp - polski koń szlachetny półkrwi
śl - koń śląski

Najpopularniejsze rasy niemieckich koni półkrwi angielskiej spotykane w Polsce to:
trak. - koń trakeński
holszt. - koń holsztyński
han. - koń hanowerski
westf. - koń westfalski
old. - koń oldenburski

Innymi europejskimi rasami półkrwi angielskiej są:
sf - francuski koń wierzchowy
KWPN - holenderski koń gorącokrwisty
SBS, BWP - belgijskie konie gorącokrwiste

Inne pojawiające się ostatnio w Polsce rasy gorącokrwiste:
AQH - American Quarter Horse
PRE, andal. - koń andaluzyjski
fryz. - koń fryzyjski
lp - koń lipicański
kladr. -koń kladrubski
Wśród koni zimnokrwistych w Polsce wyróżnia się kilka typów (m.in. konie sokólskie, lidzbarskie). Obecnie oznacza się je jednym symbolem:
z - polski koń zimnokrwisty

Rasy koni prymitywnych i kuców oznacza się następującymi skrótami i symbolami:
hc - koń huculski
kn - konik polski
fd - koń fiordzki
hafl. - haflinger
kf - kuc feliński
DR, niem. wierzch. - niemiecki kuc wierzchowy
welsh, kuc wal. - kuc walijski
ah. P., kuc szetl. - kuc szetlandzki
ak, af - arabokonik, arabofiord
Dla każdej z uznanych ras związki hodowlane lub rasowe prowadzą księgi stadne. Za rasowe uważa się konie wpisane do tych ksiąg. Dla kuców i małych koni prowadzi się rejestr.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Powitanie z Wami. :)


Witajcie Kochani! :)

Zostałam wytypowana na administratorkę tego bloga, z czego bardzo się cieszę.:>

Mam już 3 gotowe pomysły na posty, których jeszcze tu nie było, a moim zdaniem są ciekawe. Jakie? Pierwszy z nich zobaczycie jutro.

Tak na dobry początek może się Wam przedstawię i opowiem trochę o sobie. ^^

Najważniejsze informacje.
Jestem Kasia, mam 13 lat, konno jeżdżę od 3 lat, a 2 lata temu dostałam swojego konia. : )
Przyszłości niestety z końmi nie wiążę, choć jak wiadomo każda koniara bardzo by tego chciała.

Przyszłość
Po wakacjach idę do III gimnazjum, potem zamierzam dostać się do Liceum na kierunek Zarządzanie Kryzysowe, potem na studia Policyjne i do Policji.
I taka moja kariera. ; > Oczywiście konie zawsze były i będą częścią mnie.

A jak to z końmi się zaczęło...?
Zaczęło się od niej :

To właśnie Cześka, koń pociągowy taty był pierwszym, na którym siedziałam. : )
Nawet nie pamiętam kiedy ją sprzedano, po prostu nie była już potrzebna do pracy w polu.

Mój tata kochał konie i nadal kocha (po nim odziedziczyłam pasję), a więc potem do powożenia i jazdy w siodle kupił Hugo i Lottkę. Zdjęcia ich niestety nie mam, byłam wtedy nieco większa niż na zdjęciach wyżej. Pamiętam swój pierwszy w życiu galop, siedziałam z przodu siodła na Lotce, za mną uczennica taty. To było cudowne uczucie. :>
Konie zostały sprzedane, bo na łące na której mieściła się drewniana stajnia zaczęły się schodzić przysłowiowe "żule". Tata obawiał się, że pewnego dnia konie po prostu spalą się bo ktoś wznieci pożar stajni. Dla ich bezpieczeństwa było to lepsze.

Potem długo nie było nic, w wakacje 2010 r. rodzice kupili działkę na wsi ( do tej pory mieszkałam w mieście). wyobraźcie sobie moją radość, kiedy dowiedziałam się że nasi sąsiedzi mają swoją stajnię i córkę niecałe 2 lata młodszą ode mnie. :)
To tam wzięłam pierwszą naukę jazdy i poznałam najlepszą przyjaciółkę, nie umiemy długo bez siebie wytrzymać.

Pierwsza lekcja odbyła się na nim, koniu mojej przyjaciółki imieniem Henry :




















O ile dobrze pamiętam, po 4 lekcja była już na niej, na Rominie. :)




Na Rominie zaczęłam jeździć w sierpniu 2010, w kwietniu 2011 dowiedziałam się od Oli, że z powodu choroby musiała zostać uśpiona...


19 kwietnia tego samego, 2011 roku spełniło się marzenie każdej koniary.
Rodzice kupili mi moją własną klacz o imieniu Paczi. <3





Teraz Paczi i Henio to nierozłączna para, śmiejemy się z Olą, że to nasze małżeństwo. ^^




Mają nawet swój FANPAGE
Nie obrażę się jak polajkujecie, oczywiście nie zmuszam nikogo. :>

No i teraz trenujemy z Paczi na zawody, już w tą niedzielę, możecie trzymać kciuki, bo jak narazie udało nam się zdobyć tylko jeden puchar, z którego oczywiście jestem bardzo zadowolona. ^^
III miejsce, klasa LL. : 3






A na koniec, macie jeszcze mnie bez konia. :3 


Mam nadzieję, że będzie nam razem fajnie. ^^

To do napisania, moi Drodzy. <3 /// Pacziova. ;3 

wtorek, 23 lipca 2013

O metalu w pysku

Wędzidło to najpopularniejsza "pomoc" jeździecka. Jest używana od ok 3500-3000 r. p.n.e. Obok podkowy, kiełzno stało się symbolem jeździectwa jako "to coś" co łączy człowieka z koniem i daje mu kontrolę nad Boskim stworzeniem.
Pierwsze wejście do stajni - koń z wędzidłem. Pierwsza jazda na lonży -  koń z wędzidłem. Zawody - okiełznane konie. Wędzidło towarzyszy nam odkąd tylko zetknęliśmy się z jeździectwem, ale czy na pewno wiemy jak ono działa? Czym tak na prawdę jest ten tajemniczy metal, tak chętnie pakowany koniom do pyska?
Istotą działania każdego kiełzna jest przekształcenie ruchu wodzy na nacisk odczuwany przez konia w obrębie języka, dziąseł i kątów warg, a w niektórych konstrukcjach również podniebienia, żuchwy i potylicy.
Wędzidło pojedynczo łamane:
Pamiętając, że wędzidło jest skonstruowane tak aby uzyskać zgięcie, używając jednej(!) wodzy, działanie wygląda następująco. Kiedy odwiedziemy wodzę w bok, wędzidło przesunie się nieco w pysku i przeciwległe kółko wędzidłowe wywrze nacisk na pysk konia. Jeśli zadziałamy w tył, dodatkowo wywrzemy nacisk na tę samą stronę języka, dolną wargę, kąt wargi i krawędź żuchwy.
Kiedy pociągniemy za obie wodze równocześnie, wędzidło składa się w pysku, działając jak dziadek do orzechów i przyjmując kształt litery "V". Połączenie obu ścięgierzy wbija się w końskie podniebienie. Im bardziej głowa konia ustawiona jest w pionie, tym bardziej wędzidło wbija się w podniebienie. Koń szukając ucieczki od tego bólu zadziera głowę do góry i/lub otwiera pysk.
 źródło: Jakub Gołąb "Rząd doskonały"






Pozdrawiam serdecznie
~Gabriela :)

sobota, 20 lipca 2013

Zajeżdżanie młodych koni.

Cześć! Jak mijają wakacje? Pewnie wielu z was miało już doczynienia z młodymi końmi.. Jak to u was wygląda? Faza po fazie zajeżdżania i nauki od podstaw?
  Wiadomo, że konie od razu nie są nauczone reagować na łydkę czy też wodze. Pierwsza reakcja konia na np. siodło czy też wędzidło zależy od konia. Są takie, które lubią mieć coś w pysku i wręcz same biorą wędzidło do pyska a są też takie, które muszą się nieźle naszarpać z człowiekiem, żeby zrozumieć, że to nie groźne. Jak to jest z siodłem? Kwestia podejścia i przyzwyczajenia. 
Przedstawię wam w paru etapach jedną z możliwości, jak zajeździć konia. Przypominam, że trzeba uważać i lepiej, żeby podejmowały się tego osoby bardziej doświadczone z większą wiedzą, bo młode konie mogą pojąć złe nawyki, których ciężko będzie potem oduczyć :)








ETAP I
Zapinamy lonżę do kantara. Ogłowie, wędzidło wejdą później. Lonżujemy konia. Zwierzę musi się przyzwyczaić do reagowania na bat i głos, gdy my go popędzamy, aby przeszedł do kłusa, później do galopu. Oczywiście zmieniamy strony, raz w prawą, raz w lewą. Należy pamiętać o nagradzaniu konia.

ETAP II
Kolejny etap powinniśmy rozpocząć, gdy zauważymy, że koń słucha już naszych sygnałów, odpowiednio na nie reaguje. Przychodzi teraz czas na zaznajomienie się z ogłowiem. Pamiętamy, aby nie robić tego na siłę, bo nic nie wskóramy. Koń też potrzebuje czasami więcej czasu na to, aby się przełamać. Gdy koń już się przyzwyczai kolejno ćwiczymy z nim chody i przejścia.

ETAP III
W tym etapie czas przyzwyczaić zwierzę do siodła. Tu też należy uspokajać zwierzę, jeżeli jest niespokojne i wierzga - najlepszym sposobem jest głos. Gdy uda mu się je założyć i stoi spokojnie podpinamy popręg i najlepiej odpinamy strzemiona. Gdy koń opanuje kolejno chody; stęp, kłus, galop z ogłowiem i siodłem możemy przejść dalej.

ETAP IV
W tym etapie są potrzebne więcej niż jedna osoba. Myślę, że dwie już wystarczą. Trzeba pamiętać, aby obie z nich miały pojęcie o koniach, a jeździec był doświadczony. Nie wiemy bowiem jak zwierze zareaguje na człowieka wdrapującego mu się na grzbiet. Gdy już jeździec znajdzie się w siodle instruktor/właściciel rozpoczyna lonżować. Z początku stępem. Jeżeli koń zachowuje się przyzwoicie można przejść do kłusa. Należy pamiętać, że najlepiej będzie, gdy będziemy anglezować. Koń może się wystraszyć, gdy będziemy się na nim lekko odbijać. Jeżeli kłus anglezowany wyszedł jak należy można przejść do galopu. W galopie jeździec wykonuje półsiad. Dopiero później, gdy nie będzie żadnych problemów można zacząć galop już bez półsiadu. Lonżowanie tak jak na początku odbywa się i w prawą stronę i w lewą. Dobrze będzie jeżeli szczególnie ten etap rozłoży się na kilka dni i np. pierwszego dnia zaliczy się wsiadanie i pierwszy stęp, kolejnego wsiadanie, stęp i początki kłusa a galop na kolejnej sesji.

ETAP V
Nadal obowiązuje lonża, z tym, że jeździec używa łydek. Jeżeli koń nie reaguje, instruktor popędzi go batem, gdy ruszy robimy kilka kółek i ściągamy wodze. Jeżeli koń się nie zatrzyma, instruktor to robi, pokazując mu o co chodzi. Po zatrzymaniu jeździec znowu używa łydki i tak w kółko, aż koń zacznie w końcu reagować na jeźdźca i jego sygnały. Później w stępie uczymy przejść do kłusa, z kłusa ponownie do stępa. Później uczymy przejścia z kłusa do galopu, na takiej samej zasadzie.

ETAP VI
Tu już nie będziemy lonżować konia. Na ujeżdżalni odpinamy lonżę i puszczamy jeźdźca samego, ale instruktor musi być blisko w razie "W". Teraz czas się nauczyć skręcać. Jadąc w stępie, jeździec próbuje skręcić. Koń od razu nie będzie wiedział o co chodzi.. Wtedy potrzebna będzie pomoc instruktora. Podchodzi on i ciągnie go lekko w stronę w którą jeździec chciał skręcić. To znaczy instruktor zgaduje się z jeźdźcem, aby w jednym momencie jeździec użył pomocy a instruktor nakierował konia, żeby zrozumiał o co chodzi. Próbujemy w ten sposób skręcać w dwie strony.


  Gdy już koń reaguje na łydki i wodze można śmiało jeździć po ujeżdżalni. Jeżeli wszystko się udało - brawo, w taki sposób koń jest gotowy do jazdy. Ale należy pamiętać, że jeźdźcem tego konia powinna być osoba doświadczona. Przez pierwsze jazdy musi być koń testowany. Jeżeli nie widzimy żadnych oznak wywołujących pewne wątpliwości, koń nadaje się do jazdy dla każdego jeźdźca... Znaczy się wróć! Nie dla każdego jeźdźca.. Zależy to od charakteru bo jak wiadomo niektóre konie to nieźli kombinatorzy! :)

   Jeżeli ktoś jeszcze nie miał styczności z zajeżdżaniem, polecam zastosowanie się do powyżej opisanych kolejno etapów. Życzę powodzenia! 
   A może ktoś ma jakieś inne sposoby, bądź zbliżone do tego? Może się nimi podzieli? :)


niedziela, 14 lipca 2013

Kolekcja Horseware "Newmarket" wiosna/lato 2013

Witajcie :) 
Przygotowałam dla Was nową kolekcję Irlandzkiej firmy Horseware. Kolekcja „Newmarket” od lat cieszy się popularnością w Wielkiej Brytanii, Irlandii oraz krajach Europy Zachodniej. Teraz Horseware pojawia się coraz śmielej u nas.
W naszym sklepie ( www.gnl.pl ) znajdziecie wszystkie produkty z wiosenno-letniej kolekcji Horseware „Newmarket”. Królujące kolory to róż, granat oraz turkus. Produkty zdobione są śmiałymi, wyrazistymi emblematami oraz kontrastującymi wstawkami. Wysoka jakość materiałów zapewnia wysoki komfort noszenia oraz świetną trwałość. Można śmiało powiedzieć ze produkty Horseware nadają się zarówno do noszenia w stajni, podczas treningów oraz do zakładania na co dzień np. wychodząc na zakupy, do szkoły lub pracy. Zdecydowanie nie pozostaniecie niezauważeni!:-)


Oto link do sklepu GNL gdzie znajdziecie wszystkie produkty http://www.gnl.pl/advanced_search_result.php?keywords=horseware+wiosna%2Flato+2013&x=-510&y=-359 




www.blog.gnl.pl 

sobota, 13 lipca 2013

Great Disorder :D


Hej dawno nie pisałam tak jakoś wyszło 
Całymi dniami siedzę u konia trenuję i uczę się odpowiedzi do brązowej odznaki. W sumie to tylko to czytam bo prawie wszystkie umiem.
Filmy o koniach wy też się rozklejacie na nich ? Ja zawsze płaczę... 
Ta notka taka bezsensowna jest ale naskrobie coś więcej. Może chcecie poczytać o przeszkodach, skokach, a może coś innego ujeżdżenie lub woltyżerka ? Więc następna notka o czymś konkretnym lub o westernie O no to teraz mam pomysły na notki i będę do was pisać.

czwartek, 11 lipca 2013

Sweet holidays.

  Cześć! Dawno nie pisałam, wiem, przepraszam. Nie mam totalnie czasu na nic. Siedziałam tydzień w Męcikale u przyjaciółki, co opisałam w ostatnim poście a w tym tygodniu też ganiam jak głupia + prawo jazdy, więc jeżdżę. W sobotę zawitałam do stajni i standardowo pojeździłam na Gwiazdce. Ruda coraz lepiej się ogarnia, ale ciężko jest pracować z rekreancikiem.. Potem jeszcze pojeździłam na oklep z Kasią na hucułkach. Hucuły są świetne! Prawda? Na tych można poświrować i nawet człowiek nie boi się upadku, którego i tak nie zaliczyłam <3 
W niedzielę również wybrałam się do stajni i tym razem wsiadłam na 3.5 letniego, mierzącego ok. 170 cm w kłębie wałacha, który nie chodzi a płynie <3 ma jak na razie straszny kłus, bo nie potrafię wysiedzieć i zapierdziela jakby mu monopolowy mieli zaraz zamknąć, ale stęp ma tak bardzo głęboki, prawie idealny, galop po prostu bajka, od lekkiej łydeczki, bez problemu z zagalopowaniem i prowadzeniem go w galopie. Na przekątnej lotna zmiana nogi przy przeniesieniu ciężaru i wygięciu go z lekkim sygnałem łydką, no dosłownie bajka. Nad kłusem trzeba ostro popracować, ale Prymus to mądry koń i z czasem się nauczy, to dopiero początki :) I tak jestem z niego niesamowicie dumna, bo w tak krótkim czasie zrobił na prawdę olbrzymie postępy.. KLIK - tu daję link do krótkiego filmu z niedzielnego galopu na Prymusie :) 

To by było na tyle, przynajmniej dzisiaj. 6 godzin w trasie.. prawo jazdy człowieka wykończy haha. Od ciągłego siedzenia boli mnie kręgosłup, korzonki - moja jedna z największych zmor.. Czas odpoczywać, ale Wiktoria, która siedzi sobie we Włoszech i odpoczywa w cudownym słonku, którego trochę u mnie w ostatnich dniach brakuje ładnie poprosiła, żebym napisała tu coś :)

  Także trzymajcie się, miłego końskiego wypoczynku i napiszcie jak wam wakacje na razie mijają? :D

/Ruda

piątek, 28 czerwca 2013

WAKACJE!

  Ale szybko zleciało, co? Aż mi się wierzyć nie chce! Dzisiaj nie napiszę niczego ciekawego, tak jak przez najbliższy tydzień, bo mam zamiar korzystać z wakacji. Moje walizki już mnie wołają a pociąg dopiero o 17.36.. Powoli, powoli bo się motorek spali, haha. Jeżeli się gdzieś wybieracie, pamiętajcie o dobrym humorze, koniecznie środki na wszelkie robactwo i szalejcie! Po to są wakacje, żeby spędzić je w siodle, z przyjaciółmi. Ja dzisiaj przygodę zaczynam w województwie pomorskim, na kaszubach. Oczywiście w towarzystwie koni i cudownej ekipy prawdziwych przyjaciół! Tego lata będę świadkiem oźrebienia się klaczy, tak bardzo szczęście! Zdjęcie, które tu załączyłam jest z zeszłego roku, z sesji w jeziorze - właśnie tam jadę, właśnie ta klacz się źrebi *.*
  No nic, to pozostaje mi życzyć wam równie zakręconych wakacji.. dużo, bardzo dużo koni! Wróćcie z wakacji cali i uśmiechnięci, a korzystajcie bo kolejne wakacje dopiero za 12 miesięcy :)

/Ruda

czwartek, 27 czerwca 2013

Monty Roberts - kim on na prawdę jest?




" Dobry trener potrafi skłonić konia, żeby zrobił to, czego od niego wymaga. Świetny trener sprawi, że koń będzie pracował z własnej woli." Monty Roberts


  Kim jest ten człowiek? Otóż Monty Roberts jest znany na całym świecie jako "Człowiek, który słucha koni" - od tytułu jego autobiografii, która stała się światowym bestsellerem. Końmi zajmuje się od dzieciństwa, ośmiokrotnie zdobył tytuł mistrza świata w rodeo, setki razy sędziował na pokazach a w 1988 Amerykańskie Krajowe Towarzystwo Koni Użytkowych nadało mu tytuł Człowieka Roku.
  Powodzenie we współpracy z końmi Roberts zawdzięcza przede wszystkim pozbawionej przemocy metodzie treningu - nadał jej nazwę join up. Polega ona na porozumiewaniu się z tymi zwierzętami przy użyciu ich własnego niewerbalnego języka gestów.


  Roberts ukończył z wysoką lokatą Hartnell College w Kalifornii - gdzie specjalizował się w naukach rolniczych i zoologicznych; następnie kształcił się w Kalifornijskim Uniwersytecie Stanowym w San Louis Obispo, gdzie ukończył z wyróżnieniem następujące specjalizacje: nauki zoologiczne, nauki biologiczne ( w tym psychologię ) i agrobiznes. W kwietniu 2002r. otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu w Zurychu w dziedzinie etologii. Natomiast w maju 2002r. CIA przyznało mu certyfikat w uznaniu wkładu pracy nad wykrywaczem kłamstw.

  Monty Roberts przez wiele lat obserwował zachowania dzikich mustangów w stanie Nevada. Zauważył, że dzikie konie porozumiewają się językiem ciała, systemem gestów. Za porządek w stadzie odpowiada klacz alfa - to ona prowadzi stado, wybiera miejsce wypasu spania a także utrzymuje w ryzach pozostałych członków. Jeżeli młody koń popełnił wykroczenie to zostaje ukarany przez klacz przewodniczkę przez odesłanie ze stada. Samotny koń jest narażony na niebezpieczeństwo, nie jest w stanie przetrwać. Po jakimś czasie klacz zaprasza go do stada posługując się innymi gestami niż przy jego wypędzeniu.

Jak to wykorzystać? Przede wszystkim musimy być świadomi tego, że koń nie nauczy się ludzkiego języka (mówionego czy ciała). To my musimy się starać by koń nas zrozumiał przez nauczenie się jego języka ciała. Pewne reakcje konia takie jak kopanie, uciekanie na padoku czy gryzienie biorą się stąd, że jeździec źle interpretuje zachowanie konia. Pierwszą reakcją konia na nacisk człowieka jest ucieczka. Jeżeli jednak nie jest w stanie uciec, zaczyna walczyć.  To prowadzi niestety do błędnego koła - zamiast zwolnić nacisk zaczynamy walczyć chwytając konia za kantar lub uderzając go. A koń już wie, że jesteśmy niebezpieczni i lepiej uciekać bądź bronić się przed nami. 

Monty Roberts jest autorem czterech książek:

"Shy Boy. Koń, który porzucił wolność" - W 1997r. Roberts adoptował mustanga o imieniu Shy Boy. Koń ten stał się kluczowym elementem zuchwałego eksperymentu - zastosowania techniki Join-Up na dzikim mustangu, przebywając na wolności. Celem Monty Robertsa było rozpoczęcie pracy z Shy Boyem bez użycia round penu czy jakiegokolwiek innego ogrodzenia oraz jedynie przy użyciu języka koni. Wyprawa Monty Robertsa trwała 3 dni aż wreszcie Shy Boy zdecydował się na przyłączenie do człowieka, przyjęcie siodła, wędzidła i jeźdźca. Po tym niesamowitym sukcesie Monty wrócił z Shy Boyem na Flag is Up Farm w Californi, pracował tam z nim 11 miesięcy by później zaproponować Shy Boyowi wybór - życie w stadzie lub u boku Monty Robertsa.

"Ode mnie dla was" - Jest to zbiór wiedzy i dorobku Monty Robertsa, gromadzonego przez ponad 60 lat z myślą o tych, których sercom bliskie są konie. Bogaty materiał ilustracyjny, wyczerpujące opisy, szereg praktycznych zastosowań metod pracy Robertsa a także obszerny rozdział poświęcony odpowiedziom na najczęściej zadawane pytania. Jest to świetna pozycja nie tylko dla posiadaczy własnych koni, ale też dla wszystkich, którzy chcieliby się czegoś dowiedzieć o języku porozumiewania się z tymi zwierzętami. Bowiem najlepszym sposobem obcowania z końmi jest partnerstwo i wzajemne zrozumienie, a jak to osiągnąć dowiecie się właśnie z tej książki.

"Człowiek, który słucha koni" - Monty Roberts całe życie poświęcił pracy z końmi i osiągnął umiejętność porozumiewania się językiem ciała ze zwierzętami. Umiejętność tę wypracowywał obserwując najpierw jako nastolatek życie mustangów w Newadzie, a potem buntując się przeciwko stosowanym przez ojca metodom łamania konia. Monty Roberts opowiada swoim czytelnikom historię swojego życia, które układa się w fabułę godną najlepszej powieści. Ten budzący zaufanie, łagodny człowiek jest nie tylko prawdziwym zaklinaczem koni, ale autorem inspirującej opowieści o życiu, której nie da się zapomnieć.

"Czego uczą nas konie" - Jest to kolejna książka słynnego ujeżdżacza koni z Newady, który wzbudził powszechne uznanie swoją pozbawioną przemocy metodą ujarzmiania najdzikszych mustangów. Praca z końmi nauczyła Monty'ego Robertsa bardzo wiele - także tego, że metody postępowania ze zwierzętami dają się w pewnym stopniu przełożyć na stosunki z ludźmi. Książka obfituje w opisy spotkań z ludźmi, z których wynika zawsze coś ciekawego i pouczającego - traktując łagodnie dzikie i przestraszone konie, Monty Roberts pokazuje nam wszystkim, że przemoc nie jest nigdy dobrym wyjściem - ani w stosunku do zwierząt, ani do ludzi.


Tyle o tym ciekawym według mnie człowieku. Materiału jest dosyć sporo, ale myślę, że jest w miarę czytelny i chodź w małym kawałku przybliżyłam wam Pana Robertsa :)

/Ruda





Stretching koni.

Cześć! Piszę dzisiaj tak wcześnie, bo nie mogłam spać, a raczej obudził mnie wyjący pies.. Postaram się dzisiaj dodać parę ciekawych tematów, ten jako pierwszy :) Natrafiłam dzisiaj właśnie na bardzo ciekawy artykuł w świecie koni o stretchingu koni. Co to jest? Na czym polega? Zapraszam do powiększenia artykułu, mam nadzieję, że wszystko czytelnie widać :)




/Ruda

środa, 26 czerwca 2013

Masaż TTouch dla konia.


  Pewnie już kiedyś spotkaliście się z taką nazwą jak TTouch, może niektórzy z was nawet stosują coś takiego. Otóż masaż TTouch jest to nowoczesna metoda leczenia i komunikowania się z koniem. TTouch może praktykować każdy, bez względu na to jak radzi sobie w siodle. To bardzo uniwersalna metoda, można ją wykonywać w prawie każdym miejscu. Potrzebujemy tylko dwóch sprawnych rąk, grzecznie stojącego konia, który nie może być do niczego przywiązany, w skrajnych przypadkach uwiąz może trzymać druga osoba, ale należy tego unikać.
  Osobowość konia można w pewnym stopniu zmienić. Nerwowe konie można uspokoić, ospałe można ożywić. Osobowość to bardzo złożona materia, jednak jeśli stosujemy wskazane przez nią techniki, możemy w tą materię ingerować. Obok korzyści płynących z poprawy zachowania koń jest tez zdrowszy i ma lepsze wyniki kondycyjne. Masaż ten można stosować zarówno na koniach jak i psach, kotach, większych gryzoniach. Można trochę eksperymentować, ponieważ technika ta na pewno nie uczyni żadnemu zwierzęciu szkody.
  TTouch to masowanie ciała konia kolistymi ruchami ręki o różnym stopniu nasilenia (zgodnie ze wskazówkami zegara - kiedy koń jest spokojny, przeciwnie do ruchu wskazówek zegara - gdy jest spięty) Są to jednak tylko ogólne zasady, ponieważ ruchy trzeba dostosowywać do reakcji konia. Możemy masować dowolny punkt ciała konia, ale przesuwamy się z włosem konia. Co do nasilenia nacisku, każdy koń ma indywidualne potrzeby i trzeba odkryć, jaki nacisk mu odpowiada. Musimy zobaczyć, czy koń czuje się zrelaksowany przy danym nacisku, może woli mocniejszy albo lżejszy? Jeśli prawidłowo zinterpretujemy jego potrzeby, poczujemy pod palcami, że jego mięśnie stają się wiotkie i przepuszczalne a on sam przyjmie minę "osiołka" tzn. spuszczona głowa, oczy przymrużone, uszy luźne.

Sama kiedyś stosowałam TTouch, ale bardzo amatorsko bo dobrze jest to stosować codziennie, ja nie miałam takiej okazji.. Jednak jeżeli macie swoje konie to polecam codzienną pracę z koniem, bo już kilkuminutowe sesje przynoszą wymierne efekty :)
/Ruda

Z tej strony Ruda!

  Cześć, mam na imię Magda, ale mówią na mnie Ruda, Rude, Rudałkę etc ;-) Wiktoria poprosiła mnie dzisiaj, żeby została współwłaścicielką strony, oczywiście się zgodziłam. Mam 18 lat, jeżdżę 4 lata w malowniczych Borach Tucholskich. Zwiedziłam do tej pory takie stajnie jak: Stajnia Gwiazda (do dzisiaj jeżdżę), Stajnia Paradizo, QŃ, Stajnia Myślęcinek, Stajnia Rumak, Stajnia Arka i poniosło mnie też raz aż na śląsk do Stajni Gota. Prowadzę photobloga - http://www.photoblog.pl/rudamm i bloga http://www.dreams-through-life.blogspot.com/ - tam dowiecie się więcej rzeczy o mnie. 
  O koniach i jeździectwie  jakiejś wyolbrzymionej wiedzy nie mam, ale trochę mam już pojęcia nabytego z doświadczenia jak i też przez rozmowy z mądrzejszymi ode mnie ludźmi i przez czytanie różnych stron, różnego rodzaju forum typu stajenka, galopuje, świat koni, volta etc. Nie mam swojego konia, ale przez pewien czas tak jakby w sercu miałam dwa konie - Grację i Giokondę, dwie rude, półarabowate piękności. Doszłam z tymi końmi do takich rzeczy o których bym nawet nigdy nie pomyślała :)
  Mimo częstego braku czasu i chęci będę starała się zaglądać tu często z jakimiś ciekawymi tematami a teraz macie parę zdjęć ode mnie :)

 Tu macie małe porównanie do czego z nią doszłam. Niby nic, ale dla mnie to dużo, ponieważ jest to koń z takim charakterem, że tylko ja na niej jeździłam i czasami właściciel lub osoby, które mają duże doświadczenie.. Ale tak zasadniczo pracowałam z nią właśnie ja. Niestety w zeszłym roku a dokładnie na przełomie listopada/grudnia Gracja została sprzedana i zapewne już jej nigdy nie zobaczę.. KLIK - krótki skrót o Gracji w postaci filmu.






A tu przedstawiam Giokondę. Praca z nią zakończyła się wcześniej niż z Gracją, ale trwała dłużej. Tutaj doszłam z nią do zupełnie czego innego, ale było to równie niesamowite. Na szczęście mam kontakt z właścicielem i Giokonda obecnie spodziewa się źrebaczka :) KLIK - tu też krótki skrót o Giokondzie w postaci filmu :)




Teraz pracuję z koniem o imieniu Gwiazda - córka Giokondy :) Również ruda, również klacz. Jest młoda, ale ambitna i mądra. Włożę w pracę z nią całe serce, bo jest to taka moja pamiątka po Gracji i Giokondzie :) Podsumowując? Jestem na zabój zakochana w rudych istotach :)



Dziękuję, tyle ode mnie. :) Można obserwować mnie też na facebooku: https://www.facebook.com/magda.ligmann i na youtube: http://www.youtube.com/user/maadziaakk1995
Spodziewajcie się niedługo nowego wpisu!