poniedziałek, 30 grudnia 2013

Wiitaam!

Witam was bardzo serdecznie! Jestem nowym współtwórcą bloga :) Mam na imię Paulina, mam 15 lat, a z końmi mam doczynienia już od dziecka :) Już jako zaledwie roczne dziecko mama posadziła mnie na kucyka w ZOO. Potem w wieku 8 lat zaczęłam naukę w Szkółce Jeździeckiej Kociałkowa Górka. Moją pierwszą lekcję miałam na uroczym kucyku o imieniu Hugo, a potem jeździłam na Aranie. Jednak moja nauka w tej szkółce nie trwała długo. Potem miałam dość długą przerwę, ale, żeby utrzymać kontakt z końmi odwiedzałam różne stadniny. Jeździłam również trochę u znajomych mi osób. Trochę na kucyku mojej koleżanki, a potem na Pegazie- wałachu huculskim pewnej kobiety. Jeździłam na nim dość długo, do czasu, kiedy moja mama wyprowadziła się z tamtej miejscowości. Potem znowu przerwa.  Często jeździłam u babci, ale niestety się nudziłam.. Podczas przejażdżek rowerowych ujrzałam nową stajnię, więc postanowiłam ją sprawdzić. Zaproponowałam pomoc i tak od ponad 2 lat pomagam w zamian za jazdy w Ośrodku Jeździeckim Quatro. Na początku było tam 6 koni, a obecnie jest ich 12+ 1 prywatny. Z początku mało wiedziałam, umiałam  Z racji, iż miałam długą przerwę, musiałam sobie wiele przypomnieć. Na poprawę równowagi wsiadałam na lonżę na oklep na dwie klacze rasy shire- Jagodę(gniada) i Florę(siwa)
Gdy już popracowałam solidnie nad równowagą, przeniosłam się na Karinę (NN), na której jeżdżę do dziś. Na niej pracowałam nad dosiadem, kłusem, zaczynałam galop i wgl. Niektórzy twierdzą, że jest wredna, bo lubi czasem bryknąć, ale ja ją uwielbiam... Jak na razie zleciałam z niej tylko 3 razy :D I nigdy nie zrobiła mi krzywdy.
W międzyczasie jeździłam też trochę na matce Flory- Jewel [*] (prześlicznej karej klaczy rasy shire). Nie trwało to jednak długo, ponieważ Jewel przyjechała do nas we wrześniu 2012r., a zmarła podczas ciężkiej operacji 25.12.12r. W dodatku w lutym 2013r. miała się oźrebić.

Mimo tego,  iż jeżdżę na dużych koniach, bardzo przywiązałam się do jednego z naszych kucyków- Persiego (srokatego kucyka szetlandzkiego). To mu poświęcałam najwięcej czasu. Od początku, gdy tylko zamieszkał w naszej stajni opiekowałam się nim. Czyściłam, lonżowałam, chodziłam na spacerki itp. Nauczyłam go nawet chodzenia za sobą. Początkowo Persi był upierdliwym i nieznośnym ogierkiem, który gonił psy, owce itp. Potem, gdy został wykastrowany trochę się uspokoił. Niedawno przyzwyczaiłam go do siodła, a teraz moja koleżanka zaczęła jego ujeżdżanie i z tego, co wiem, to jest grzeczny jak aniołek <3 Uwielbiam spędzać z nim czas. Często chodzę do niego na padok pobyć sobie po prostu w jego towarzystwie :)
Moje doświadczenie? Nie wiem, co o tym napisać. W stajni jestem prawą ręką właścicielki, jeżeli mogę się tak wyrazić :) To ja (gdy jestem) karmię i wypuszczam konie na padoki, po czym nieraz sama te 13 koni sprowadzam. Czyszczę je, lonżuję, no i oczywiście jeżdżę. Gdy właścicielka jest zajęta, lub ma dwie osoby na lonżę, to ja jej pomagam i biorę początkującą osobą na naukę :) Czasami jeździmy na jakieś imprezy i wtedy też pomagam. Na obozach moja pomoc jest też bardzo pomocna, bo przecież nikt nie ujarzmi grupki obozowiczów, mając do zrobienia plan dnia :) Pokazuję im, jak dbać o sprzęt jeździecki, jak się obchodzić z koniem i wgl.
No to by było na tyle. Reszta wyjdzie w praniu. Postaram się zamieszczać ciekawe artykuły na temat opieki i obchodzenia się z tak niezwykłymi zwierzętami, jakimi są konie... Aha No i podpis... Niektórzy mogą go znać :) ------> *Perseuszowa
Także mam nadzieję, że moje wpisy was zainteresuję :)
*Perseuszowa


1 komentarz: